Widziałeś coś ciekawego? Napisz do nas! kontakt@naszamlawa.pl

02 maja 2024, imieniny: Anatol, Zygmunt, Anastazy

„Zawsze jestem tam, gdzie mnie potrzebują”
2010-08-27 07:25:22
Mariusz Tarnożek - aktor filmowy i teatralny, wokalista, animator kultury, konferansjer. Można rzec - instytucja kulturalna. O tegorocznej bitwie pod Mławą, reżyserowanym przez niego nalocie bombowym i warsztatach jakie poprowadził dla mławian rozmawiałam dzień przed premierą całego pokazu.

N.B: Jak długo współpracujesz w Miejskim Domem Kultury w Mławie?

M.T: Nasza współpraca trwa już trzy lata. Wtedy przyjechałem tu z teatrem z którym wówczas współpracowałem. Później nasze więzi się urwały – mówię tu o teatrze, natomiast więzi jakie połączyły mnie z mławskim ośrodkiem kulturalnym zostały. Od tego czasu prowadzę tu warsztaty aktorskie mające na celu przygotowanie ludności cywilnej do rekonstrukcji , nie tylko tych mławskich. Grupa tutejszych statystów bierze udział w innych inscenizacjach, takich jak chociażby rekonstrukcja zsyłki na Sybir w Przemyślu, obrona Modlina czy bitwa nad Bzurą.

N.B: Co zdecydowało, że współpracujesz akurat z mławskim domem kultury?

M.T: Zawsze jestem tam, gdzie mnie potrzebują. Jeżeli widzę, że jest grupa ludzi która zbiera się i chce coś zrobić to wtedy też się pojawiam. Moje drogi zawsze krzyżują się z ludźmi, którzy coś animują. Nie lubię być w przestrzeni, która nie stwarza możliwości bycia kreatywnym, która nie jest płodna artystycznie. To są ludzie z których wypływa pozytywna energia, dzięki której można fajnie zadziałać.

N.B: Co najbardziej podoba Ci się w tutejszej organizacji a co według Ciebie można byłoby jeszcze poprawić?

M.T: Chyba nie można powiedzieć co mi się podoba a co nie, bo sam to również tworzę a nie będę sam siebie oceniał. Tutaj trzeba by było zrobić analizę SWOT, porozmawiać o naszych dobrych i złych stronach, określić potrzeby ludzi, czy rzeczywiście taki sposób przedstawiania historii jest im potrzebny. Jestem jednak pod wrażeniem tak wielkiego widowiska, które rzeczywiście doceniają ludzie z całej Polski i nie tylko.

N.B: Jak oceniasz młodzież, która bierze udział w prowadzonych przez Ciebie warsztatach teatralnych? Są nastawieni bardziej na zabawę czy na udział w poważnym przedsięwzięciu?

M.T: Z tym jest różnie. Niektórzy z nich na pewno chcą kiedyś zadziałać aktorsko, profesjonalnie w przestrzeni teatralnej. Z pewnością ukradkiem myślą o tym wieczorami, stając przed lustrem powtarzają sobie „Tak, chcę być aktorem”. Są też tacy, którzy przychodzą na warsztaty dla dobrej zabawy, by poznać nowych ludzi i odnaleźć kawałek obrazowanej przez nas historii w sobie. Grupa rekonstrukcji działa bardzo prospołecznie, wyciągając ludzi z domów i inicjując u nich działanie. Jedni szukają rekwizytów, inni kostiumów i jeszcze inni zaczytują się w przedwojennych losach Żydów, aby jeszcze bardziej uwiarygodnić postać, w jaką się wciela. Niektórzy z nich nawiązali także kontakty z Żydami ze Stanów Zjednoczonych i z Izraela. To jest piękne, bo wyzwala w tych ludziach pasję.

N.B: Warsztaty teatralne dobiegają końca. Czego nauczyłeś młodych aktorów?

M.T: Myślę, że to o należałoby spytać samych aktorów. Ze swojej strony chciałem im przekazać to, co jest najważniejsze, czyli energię teatralną i prawdziwy, szczery przekaz. Jeżeli tacy będą na scenie to widz im uwierzy i wywoła w nim to prawidłowe emocje: śmiech, płacz, żal czy tęsknotę. Natomiast jeżeli aktor nie będzie prawdziwy i jego przekaz będzie zaburzony to komunikat do widza nie dotrze i będzie to groteska. Mam nadzieję, że takiej groteski nie przekazałem w trakcie tych warsztatów i że aktorzy unikną jej na scenie, jaką stanie się mławski rynek czy pole bitwy w Uniszkach Zawadzkich.

N.B: Jesteś aktorem i pedagogiem. Uczysz, ale i czy sam zdobywasz jakieś nowe doświadczenia, umiejętności prowadząc takie warsztaty?

M.T: Jasne, uczę się cały czas. Cierpliwości, konsekwencji w działaniu, organizacji pracy a przede wszystkim spontaniczności. Ci młodzi ludzie często inicjują takie żywiołowe działanie a to przy tego typu rekonstrukcjach jest niezbędne. Tu nie można ustalić, wyważyć wszystkiego co do sekundy jak na planie filmowym.

N.B: Czym dla Ciebie są takie rekonstrukcje, jak np. ta w Mławie?

M.T: Dla mnie to wejście w samego siebie, odnalezienie się emocjonalnie. To wielkie przeżycie wewnętrzne, nagromadzenie silnych emocji, wręcz trauma. Po każdej rekonstrukcji płaczę jak dziecko. W tym roku jeszcze bardziej mnie to dotknie, bo będą występować strażacy a mój dziadek był strażakiem. Czuję z nim silną więź i z pewnością ta rekonstrukcja będzie dla mnie inna niż wszystkie pozostałe.

N.B: Przez ostatnie dwa lata wcielałeś się w rolę żebraka. W jaką rolę wcielisz się w tym roku?

M.T: Od żebraka aż do fraka – w tym roku będę elegantem. Pierwsza scena jaką zagram to scena przedwojennego gentlemana, który wręcza bukiet róż przepięknej kobiecie, która dorożką przyjeżdża do Mławy i razem nucą starą piosenkę „Powróćmy jak za dawnych lat”. Chcemy przenieść widzów w nieco bajowy świat w przededniu wojny… I na tym zakończę, nie chcę zdradzać szczegółów.

N.B: Dziękuję w takim razie za rozmowę i powodzenia w dalszych aktorskich wyzwaniach.

M.T: Również dziękuję i zapraszam wszystkich serdecznie na rekonstrukcję!



Autor: Rozmawiała: Natalia Bruździak.
Poleć znajomemu | Drukuj | Poleć na Facebook facebook
Komentarze
Wydawca portalu NaszaMława.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez użytkowników. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

Nikt jeszcze nie skomentował tego materiału.
autor:
e-mail:
treść:
Wpisz kod: PomiĂą pierwszy, drugi oraz trzeci znak.

Sonda

Nie ma aktualnie żadnych aktywnych sond.


Nasza strona wygenerowała już odsłon